Halo, policja?
- Magdalena May
- 13 lut 2019
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 23 maj 2021
Postanowiłam podzielić się pewną historią, która niedawno mi się przydarzyła.
Robię to, ponieważ często słyszę, że ktoś nie złoży reklamacji, nie odwoła się od decyzji lub nie zgłosi na policję, bo...a tu przyczyn cała lista.
Podobnie było w moim przypadku.
Każdy robi zakupy w internecie - ja też. Takie czasy.
Nigdy nie zakładam, że po drugiej stronie będzie ktoś, kto z premedytacją będzie chciał mnie oszukać.
A jednak...stało się
W maju 2017 roku zamówiłam lakiery hybrydowe, które przyuważyłam na jednej z wielu grup sprzedażowych na Facebooku. Dziewczyna wystawiła je po niższej cenie. Powodem było zaprzestanie ich używania. Nic szokującego, wiele jest takich ofert. Zresztą, już wcześniej w taki sposób powiększyłam moją kolekcję, nie wzbudziło to we mnie żadnych podejrzeń. 💅
Poprosiłam o wysyłkę listem poleconym priorytetowym, czyli takim, który posiada tracking.
Wysłałam przelew (tak, zrobiłam to bez weryfikacji, bez zaliczki, bez pobrania) i kontakt się urwał.
Konto z Facebooka zniknęło, podobnie jak posty o sprzedaży lakierów hybrydowych.
Jako że zamawiałam je razem ze znajomą, miałam porobione screeny profilu i samej oferty sprzedażowej (na szczęście).
Kwota nie była duża, stąd też moja czujność była uśpiona.
Zaniepokojona, kilka dni później wrzuciłam post na daną grupę sprzedażową z zapytaniem, czy ktoś jeszcze dokonał podobnych zakupów w ostatnim czasie.
Zgłosiło się do mnie 7 dziewczyn. Wymieniłyśmy się szczegółami i doszłyśmy do wniosku, że to ta sama osoba (nie było to trudne, pomimo że dziewczyna podawała fałszywe nazwisko i wystawiała oferty z nowych kont, wszystkim podała jeden numer konta).
Problem polegał na tym, że policja nie uznała powyższego za przestępstwo internetowe a gospodarcze, gdzie minimalna kwota przyjęcia zgłoszenia wynosiła 500 zł. Inaczej - przyjąć musieli, nie bardzo chcieli się tym zająć ze względu na niską szkodliwość czynu, ponieważ kwota, którą każda z nas zapłaciła, wynosiła od 50 do 230 zł.
Kolejny problem, jaki się pojawił to...czas pokrzywdzonych. Ze względu na niezbyt wysokie kwoty, motywacja do zgłoszenia sprawy na policję była znikoma. Każda z kobiet pracująca, z dziećmi, samotna lub wiele innych powodów ("na komisariacie trzeba czekać", "dziś pada", "idę z synem u lekarza"). Niektóre dziewczyny były odsyłane z komisariatu do domu, ponieważ policja uznała, że za szybko przyszły zgłaszać przestępstwo.

Po 2 tygodniach stwierdziłam, że nie ma sensu dłużej nikogo namawiać.
Wybrałam się na policję, gdzie czekałam godzinę na przyjęcie. Kolejne dwie trwało przesłuchanie, składanie dowodów, wyjaśnienie.
Zanim do tego doszło...policjant na dyżurze poinformował mnie, że przyjmuje mnie tylko dlatego, że...jestem w zaawansowanej ciąży. 😳 W innym przypadku odesłaliby mnie do domu i kazali wrócić za jakiś czas, bo...paczka mogła się gdzieś zawieruszyć: "to się zdarza", a poza tym "nie wiadomo, czy konto w banku nie jest założone na Józka". 😳
Minęło wiele miesięcy od złożenia wyjaśnień na komisariacie, aż pewnego dnia dostałam list polecony z sądu, który był gruby, jak księga. Okazało się, że zawierał ok. 150 stron, na których znalazł się szczegółowy opis sprawy sądowej dziewczyny, która okradła...118 osób w ciągu kilku dni!
Kwoty były bardzo różne, mniejsze, większe.
Dziewczyna czuła się bezkarna, bo do 500 zł w Polsce traktuje się kradzież jako wykroczenie.
Dostałam ten przelew.
Dla mnie historia skończyła się szczęśliwie.
Do dziś nie wiem, czy którakolwiek z 7 dziewczyn złożyła wyjaśnienia na policji. Przestałam z nimi rozmawiać po którejś próbie nakłaniania do złożenia wyjaśnień na policji.
Warto poświęcić chwilę, by odzyskać swoje pieniądze!
Jeśli potrzebujesz porady, jak napisać pismo do jakiejś instytucji czy urzędu – chętnie podpowiem i pomogę! Kontakt:
biuro@diamondspeech.pl
Comentarios